6 marca 2018

AUTOMOTIVACJA, CZYLI NASZA FIRMA WIDZIANA OCZAMI PRACOWNIKÓW KEY (ODC. 2)

Z przyjemnością prezentujemy cykl Automotivacja, czyli serie rozmów z pracownikami KEY. O swoich wrażeniach dotyczących firmy, obserwacjach oraz motywacjach wyboru miejsca pracy opowiedzą zarówno doświadczeni jak i zupełnie nowi konstruktorzy, którzy zasilili nasze szeregi w ostatnim czasie.

W KOLEJNEJ ROZMOWIE CYKLU AUTOMOTIVACJA POZNACIE DAWIDA, MŁODSZEGO KONSTRUKTORA, KTÓRY NIEDAWNO DOŁĄCZYŁ DO NASZEJ EKIPY. DAWID SKOŃCZYŁ STUDIA NA KIERUNKU TRANSPORT NA WYDZIALE MECHANICZNYM POLITECHNIKI WROCŁAWSKIEJ.

Paweł Koziołek, KEY: Dawid, opowiedz o sobie.

Dawid, Młodszy Konstruktor CAD, KEY: Pochodzę z Cieszyna. Po szkole średniej zdecydowałem się na przyjazd do Wrocławia. Intuicja podpowiadała mi Wrocław i tutejszą Politechnikę. Nie do końca jeszcze wiedziałem, który kierunek podjąć. Jako że istniała taka możliwość, złożyłem papiery zarówno na matematykę jak i na transport Wydziału Mechanicznego. Jednak po matematyce pierwszy ukończony stopień daje licencjat, a nie tytuł inżyniera. Dlatego też ostatecznie skupiłem się na transporcie. Pierwotnie zakładałem, że będę zajmował się w przyszłości logistyką, ale z czasem coraz bardziej zaczęły podobać mi się zajęcia mechaniczne. Zajęcia z modelowania czy projektowania komputerowego skłoniły mnie do rozważenia przebranżowienie się. Inaczej spojrzałem na swoją zawodową przyszłość.

Czyli idąc na studia, nie zakładałeś, że zostaniesz konstruktorem?

Nie. Nie odróżniałem nawet do końca stanowisk inżynieryjnych. Wiedziałem, że istnieje zawód inżyniera procesu, inżyniera jakości czy inżyniera automatyki, ale nie rozróżniałem szczegółowo tych stanowisk. Dla mnie inżynier to była po prostu osoba, która posiada wiedzę techniczną.

Podczas studiów zrewidowałeś swoje myślenie o karierze zawodowej.

Tak. Zajęć konstruktorskich nie traktowałem w kategoriach obowiązku. Te przedmioty zaczęły sprawiać mi prawdziwą przyjemność w nauce. Pomyślałem, że warto rozwijać się w tym kierunku.

Inżynieria to wiedza. A która branża najbardziej Cię angażuje?

Motoryzacja. Choć nie rozumiana jako reperowanie samochodów czy spędzanie wielu godzin w garażu, tylko raczej kreowanie, wymyślanie nowych rozwiązań. Motoryzacja jako gałąź biznesu – nowinki, design – tak, to są zdecydowanie rzeczy, które mnie interesują.

Zaczynasz dopiero swoją przygodę z projektowaniem. Jakie są Twoje pierwsze obserwacje dotyczące branży? Co Ci się podoba w tym fachu najbardziej?

Na pewno fakt kreowania rzeczywistości, zmieniania jej. Będąc osadzonymi w systemie, mamy realny wpływ na jego kształt. To duża satysfakcja, że jako inżynierowie możemy naocznie obserwować efekty swojej pracy rzutujące na całokształt. Na przykład widząc na ulicy porsche panamera czy maserati quattroporte, wiem, że moi koledzy mieli duży wpływ na kształt i rozwój tych samochodów.

Jak trafiłeś do KEY?

Poznałem firmę podczas targów pracy na Politechnice Wrocławskiej. KEY mocno się wyróżniało, ponieważ nie zajmuje się produkcją części do samochodów, ale jest biurem projektowym. Zainteresował mnie potencjał firmy umożliwiający kreowanie innowacyjnych rozwiązań. Do tej pory nie wiedziałem nawet, że tego typu biura prosperują we Wrocławiu! Dlatego polubiłem profil KEY na Facebooku, zacząłem śledzić w Internecie działalność firmy i po pewnym czasie po prostu byłem pewien, że chcę tu pracować! Podczas sesji networkingowej (wieńczącej cykl Wrocław Miasto Karier organizowany przez wrocławskie wydanie „Gazety Wyborczej” – przyp. PK), na której obecne było biuro, pomyślałem: teraz jest dobry czas, aby zaaplikować! Rozmowa z przedstawicielami obecnymi na konferencji utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że warto zostawić swoje CV. Potem wszystko poszło z górki: odbyła się rozmowa o pracę, poznałem wynik rekrutacji – i tak dołączyłem do zespołu.

I jak zweryfikowałeś rzeczywistość, którą zastałeś na miejscu w KEY?

Mogę powiedzieć, że dobry wizerunek firmy kreowany na zewnątrz uwiarygodnił się projektami, w których uczestniczy biuro.

Powiedz, jak wyglądały Twoje pierwsze dni w KEY?

Spodobało mi się od razu, że w biurze z jednej strony panuje kultura korporacyjna, w dobrym znaczeniu tego określenia!, a więc funkcjonują procesy, dzięki którym praca jest uporządkowana. Z drugiej strony czuje się dobrą atmosferę, luźne, ludzkie podejście do każdego pracownika. Bardzo pomaga mi Tomek, Technical Leader. Ma niezwykle dużą wiedzę – zarówno projektową jak i praktyczną (z budowy komponentów, tworzyw sztucznych itp.). I tą wiedzą się ze mną dzieli, odnosi się do konkretnych przykładów jej wykorzystania.

Jako młody konstruktor – jakich rad mógłbyś udzielić młodym inżynierom, którzy chcieliby podjąć pracę w zawodzie u nas w firmie?

Uważam, że warto zweryfikować, jakie odzwierciedlenie mają w praktyce przedmioty, których uczymy się podczas studiów. Wg mnie mają duże przełożenie, ale częściowo też trzeba samemu wykazywać nadprogramową inicjatywę, np. w działalności kół naukowych. Ważniejsze jest moim zdaniem zapotrzebowanie rynku i przygotowywanie się pod kątem tych wymagań już podczas studiów, niż zdobywanie dobrych ocen samo w sobie. Myślę, że trzeba też podkreślić wagę nauki języków obcych, nie tylko angielskiego, ale i innych, np. niemieckiego, jak u nas w KEY.

Czy KEY wg Ciebie to dobre miejsce do rozpoczęcia kariery inżynieryjnej?

Oczywiście. Dzięki dużej liczbie zróżnicowanych projektów każdy młody inżynier ma szansę ukierunkować swój rozwój w stronę, która mu najbardziej odpowiada.

Powiedz na koniec, czym zajmujesz się w życiu prywatnym.

Przez długi czas grałem na gitarze elektrycznej. Ze względu na studia i pracę musiałem ograniczyć częstotliwość grania. Jednak ostatnio wracam do tej wielkiej pasji. Początkowo grałem rock i metal, głównie covery. Później skupiłem się na utworach improwizowanych w gatunkach takich, jak blues i fusion. Słucham classic rocka, ale też Iron Maiden, System of a Down, Whitesnake czy Queen. A kiedy mam więcej wolnego, podróżuję. W tym roku planuję odwiedzić Chiny, może Paryż, Pragę… W ubiegłym roku zwiedziłem Hiszpanię, wcześniej Grecję. Marzę też, żeby polecieć kiedyś do Australii.